piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 6

... Patrzyłam w stół jak sroka w kość. W myślach literowałam zdanie napisane kethupem z dziesięć razy. Pisało tam wielkimi literami ,,I LOVE YOU". Podniosłam powoli wzrok i zobaczyłam po drugej stronie blatu szczerzącego się Harrego. On nagle wstał, ominął blat, podszedł do mnie od tyłu, przytulił i zaczął namiętnie całować moją szyje. Odwróciłam sie przodem do niego, założyłam ręce na jego szyje i jeździłam paznokciami po karku. Harry położył dłonie na moich biodrach i przyciągną mnie bliżej siebie. Nasze czoła dotykały sie a my patrzyliśmy sobie w oczy. Widziałam w oczach Hazzy pewność i pożądanie. W pewnym momencie przytuliłam sie do niego, a on szepnął
-Mogłabyś być moja alee...-przerwał, co we mnie wzbudziło niepokój.
-Ale co?-zapytalam oburzona.
-Za mało się starasz...- uśmiechnął się zadziornie, widzialam to kątem oka.
-Tyyyy...-oderwałam się od niego, a on wypił się w moje usta, pasowały do siebie jak nigdy. Mijały sekundy, minuty, a my całowaliśmy się jak szaleni. W końcu przerwał nam dzwonek do drzwi. Odkleiliśmy się od siebie, a ja zerknęłam na zegarek, była 11:03.
-Osz kurwa!!!-przeklnęłam pod nosem. Pobiegłam do drzwi i je otworzyłam.
Stały tam Vicky i Alex.
-Czeeeeeść....-przywitałam je trochę zażenowana.
-Hay! Możemy?-zapytała Vicky.
-No tak.-wpuściłam je do wnętrza mojego domu. Szłam tyłem a one przede mną. Hazz stał tam gdzie wcześniej.
-Cześć!-powiedział do dziewczyn dosyć wesołym tonem.
-No witam, witam kogo my tu mamy...- Alex zmarszczyła czoło i wierciła wzrokiem dziurę w głowie Harrego.
-No mnie, a kogo? Justina Biebera?-zaśmiał sie Hazz.
-Wiemy że ciebię, ale co ty tu robisz?-zapytała Vivi.
-Yyy nooo wieeesz...-zrobił skrępowaną mine i podrapał się w tył głowy.
-No właśnie nie, próbuje się dowiedzieć.-Victoria powoli traciła cierpliwość.
-Spał tu.-powiedziałam bez wahania.
-Coooo?-zdziwione odwróciły się w moją srtone.
-No dobra mniejsza z tym. Jest już późno, a Harry musi jeszcze pójść do domu się przebrać.- moje przyjaciółki już o nic nie pytały i na szczęście nie widziały napisu na blacie. W ciszy wyszliśmy z mieszkania. Nikt sie nie odzywał przez całą drogę.
-Ey! Pójdziemy na lody po tej całej ceremonii?-rzuciłam ni z gruchy, ni z pietruchy.
-Noo w sumie czemu nie? Ja jestem na tak.-powiedziała Vi.
-Ja też jestem na tak.-stwierdziła Lexi.
-Trzy razy tak przechodzisz dalej!!!!-krzyknął Hazz. Śmialiśmy się przez dobre dziesięć minut. Bolał mnie brzuch jak nigdy, był to dosyć przyjemny ból. Gdy Harry już wszedł do domu zaczęło się. Wiedziałam, że tak będzie.
-Lizz. Co on do jasnej cholery u ciebie robił?-prawie krzyknęła Alex.
-Nosz kuźwa mówię ci, że spał.-odpowiedziałam nie zbyt grzecznie.
-Spokój dziewczyny!-Vicky krzyknęła chcąc nas uciszyć. Udało jej się.- Lizz ci przecież mówi, że tylko u niej spał. -zwróciła sie do Alex.
-A może nam powiesz jak to się stało, co?-Lexi spojrzała na nie.
-Może tak, a może nie. Po co ci to?-powiedziałam trochę hamsko.
-Dobra Lizz, nie chce sie kłócić. Jesteś moją przyjaciółką i się martwię...-popatrzyła się na mnie miną zbitego szczeniaka.
-Dobrze rozumiem... Oglądaliśmy film i po prostu zasneliśmy.-oczywiście trochę to pozmieniałam. Nie chce, żeby wiedziały co tam zaszło.
-No i co? Nie dało sie tak odrazu?-zapytała mnie z uśmiechem
na twarzy. Jeszcze chwilę plotkowałysmy o modzie i o innych duperelach. Czekałyśmy na Harrego jeszcze z dziesięć minut. Gdy w końcu wyszedł udaliśmy sie do szkoły.
Hay! Pozdro z wakacji!
                                           SWAG