sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 8

- Pa Leo! - szybko odpowiedziałam i zerknęłam na Hazze. Miał zbyt zadowoloną minę dlatego uderzyłam go łokciem w brzuch.
- Za co to? - zapytał zginając się z bólu.
- Za to że Cię kocham- powiedziałam i puściłam mu buziaka. On uśmiechnął się do mnie i poszliśmy dalej. Szliśmy długą szarą dróżką. Co jakiś czas były drewniane ławki.Na trawnikach rosły kolorowe bratki i stokrotki. Nagle poczułam rękę Harrego zaciskającą sie na mojej. Skierowałam wzrok na niego. Uśmiechnął się do mnie, a ja chwyciłam mocniej jego rękę. Powędrowaliśmy dalej. Zobaczyłam dwa gołębie. Harry chyba też je zauważył bo odwrócił głowę w tą stronę co ja. Wiedziałam o czym myśli. On też wiedział o czym myślę ja. Wyglądały jak my. Szczęśliwe, czułe... zakochane. Odwróciłam się w stronę Harrego, a on w moją. Patrzyliśmy na siebie. Nie mogałam oderwać wzroku od zieleni jego oczu. Były ja trawa, którą mijaliśmy wcześniej. Emocje, które przekazywały były jasne i łatwe do odczytania. Przynajmniej dla mnie. Kochałam go, a on mnie, widziałam, czułam to. Nim się obejrzałam Harry złożył delikatnego buziaka na moich malinowych ustach. Ja tylko zbliżyłam sie do niego i wtuliłam się w jego emanujący ciepłem tors. Objął mnie swoimi rękami i delikatnie smyrał mnie po plecach. Wsadziłam palce w jego miękkie, kasztanowe włosy i w myślach stwierdziłam: ,, Chce tak zostać do końca mojego życia". Po jakiś dziesięciu minutach już trzymaliśmy się za ręce i szliśmy dróżką. Przez całą drogę bolała mnie prawa kostka po tym jak wpadł namnie Leoś. Lekko utykałam na nią, ale w pewnym momencie zabolała mnie tak, że syknęłam z bólu kucając i łapiąc sie za nią.
-Lizz!-krzyknął Hazz- Co jest? -zapytał już trochę spokojniejszym tonem.
-Nic tylko kostka... chodź.-ruszyłam dalej.
-O nie, nie. Idziemy, ale do domu.- powiedział szybko łapiąc mnie za nadgarstek i przyciągając do siebie. Stałam przodem do niego. Tylko poczułam jak Harry powoli mnie podnosi do góry. Oplotłam swoimi nogami jego biodra. Loczek zaczął zmierzać w kierunku mojego domu. Gdy już byliśmy pod domem opuścił mnie na ziemie, a ja wyciągnęłam klucze i otworzyłam drzwi. Po wejściu zakluczyłam je od srodka i ściągnęłam buty.
-Gdzie masz lekarstwa?- Hazz zapytał mnie kiedy wchodziliśmy do mojego pokoju na piętrze.
-W łazience, w drugiej szufladzie od góry po prawej stronie. -odpowiedziałam na jednym tchu.
-Okej, ja pójdę po maść i bandarz, a ty za ten czas ściągnij spodnie.-powiedział obojetnie. Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem.
-No co? Chcę tylko opatrzyć twoją kostkę. Bez czarnych myśli proszę. -uśmiechnął się co sprawiło,  że ja też to zrobiłam.
-No dobrze, dobrze. Idź po te rzeczy. -rozkazałam odpinając guzik od spodni. Po chwili stałam oparta o ścianę na przeciwko drzwi. Usłyszałam, że się otwierają. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam mojego ukochanego stojącego przede mną.  Patrzył na mnie z iskierkami w oczach.
-Połóż się na łóżku tak żebym mógł zająć się twoją nogą.- zrobiłam co kazał, a on usiadł na skraju materaca i położył moje gołe stopy na jego kolanach. Najpierw posmarował moją kostkę maścią, później ją zabandarzował. Nagle poczułam jak Harry całuje moją nogę. Jego pocałunki zmierzały ku górze. Gdy dotarł do miejsca gdzie zaczynała się moja bluzka posadził mnie na swoich kolanach, chwycił moją dłoń splatając nasze palce i znowu zaczął , mnie całować.  Tym razem zaczął od obojczyka kończąc na policzku. Oderwał się ode mnie i spojrzał głęboko w oczy. Już myślałam, ze mnie pocałuje, ale tak się jednak nie stało. Powoli zaczęłam obracać sie przodem do niego. Złapałam jego twarz w dłonie i lekko pocierałam kciukami policzki. Nagle po moim poliku spłynęła pojedyncza łza. On odrazu starł ją palcem nie pytając o nic. Zawinęłam ręce wokół jego szyi, a jego dłonie powędrowały na moje biodra.
-Kocham cię...-szepnął mi do ucha.- Nie wiem jak ci to udowodnić...
-Ja ciebie tez. I to nie wiesz jak bardzo.- Harry odkleił mnie od siebie i pocałował w czoło.

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 7 "Kim ty jesteś chłoptasiu?"

Półtorej godziny później... (13:30)Idąc wydeptaną drogą w parku doszliśmy do budki z lodami.
Stałam z Harrym w kolejce do stoiska. Było przed nami ze cztery osoby. Myślałam trochę o tym co działo się wczoraj wieczorem i dzisiaj rano. Zakochałam się w nim kiedy miałam 12 lat... Nie jesteśmy razem, ale wiem że chce z nim spędzić moje życie. Gdy go widzę w szkole i w innych sytuacjach czuję w sercu ciepło. Ciepło które wypełnia mnie całą od środka. Gdy mnie pierwszy raz pocałował chciałam się oderwać od niego, spojrzeć mu w oczy i powiedzieć co czuje. Nie zrobiłam tego chociaż chciałam, ale jego wargi były takie przyjemne i słodkie, że coś nie pozwoliło mi tego przerwać. Jego pocałunek był delikatny, a jednocześnie zachłanny. Chciałam aby ta chwila nie miała końca...
-Lizz jakie chcesz lody?- z wiru moich myśli wyrwał mnie cudowny męski głos. Głos, który tak kochałam.
-Ummm może sorbet mango i sorbet wiśniowy?-zastanowiłam się chwilkę-Tak poproszę.-powiedziałam do sprzedawcy. Był starszym panem w słomianym kapeluszu i w białym fartuszku. Z pod fartucha wystawała koszula z krótkim rękawem, w zieloną kratkę. Na twarzy miał śmieszny siwy wąsik.
-Pięć funtów.-powiedział z uśmiechem na twarzy, podając nam nasze zamówienia. Hazz zapłacił. Usiedliśmy przy stoliku czekając na resztę paczki, która kupowała lody.
Po paru minutach już wszyscy siedzieliśmy przy stoliku.
-No to mamy pierwszy dzień wakacji.-z radością rzekł Tomi.
-Świetne będą te wakacje! Przynajmniej taką mam nadzieję. -powiedziała moja ciemnowłosa przyjaciółka. Tak to z pewnością będą świetne i niezapomniane wakacje. Jak narazie wszystko uklada się w jasnych kolorach, ale to dopiero pierwszy dzień. Zostało jeszcze ich sześćdziesiąt pięć...
-Pożyjemy zobaczymy...-powiedziałam i zaczęliśmy sie śmiać.
Jeszcze trochę ponad godzinę rozmawialiśmy o różnych mało istotnych sprawach. Później Alex i Tomi musieli już iść, a Vicky powiedziała, że śpieszy się do dziadków na obiad. Ja wiedziałam, że nawet nie miała zamiaru tam pójść, ale dla mnie to nawet lepiej... Wyjęłam telefon z kieszeni spodni i napisałam do niej krótką wiadomość:

"Wiem, że tam nie idziesz. Lizz xx"

Kliknęłam "wyslij" i zapytałam Hazzy co robimy.
-Może pójdziemy się przejść?-zaproponował
-Ok, to dobry pomysł.- zaakceptowałam plan, wstaliśmy i powolutku zaczęliśmy iść dróżką.
-To co? Casting na początku sierpnia?-zapytałam żeby przerwać ciszę.
-No na to wychodzi... Pojedziesz ze mną?-zaszokowało mnie to pytanie.
-No pewnie! Ja cię na to namowiłam, więc będę cię wspierać.-powiedziałam i przytuliłam go.
-Nie zostawię cię.- szepnęłam mu do ucha.
-Już zawsze razem.- rozluźnił uścisk i cmoknął mnie w policzek.
Szczerze się do niego uśmiechnęłam, a on to odwzajemnił. Podążaliśmy drogą jeszcze jakieś dziesięć minut, kiedy nagle podbiegł do mnie mały piesek. Chyba kundelek. Kucnęłam przy nim, zaczęłam go głaskać i się z nim bawić. Harry stał nade mną i patrzył.
-Jak się nazywa?-zapytałam kobiety, która była właścicielką pupila.
-Papiś.- odezwała się starsza pani. Wstałam pożegnałam sie z kobietą i poszliśmy dalej.
-Fajny był ten szczeniak.- powiedział Hazz.
-Był taki uro...-nagle poczułam jak ktoś mnie popycha na ziemię. Byłam tak bardzo wciągnięta rozmowom z Loczkiem, że nie zauważyłam biegnącego na mnie chłopaka. Kiedy już wstawaliśmy z ziemi rozpoznałam człowieka, który na mnie wpadł. To był mój starszy kuzyn Leon.
-Lizz to ty?- zdziwił się.- Przepraszam, nic ci się nie stało? Nie poznałem cie.
-Nie spoko. Jestem brudna, ale to nic.-westchnęłam.
-Lizz kto to?- zapytał mnie Harry.
-To jest mój kuzyn Leon.- odpowiedziałam na jego pytanie.
-A ty kim jesteś chłoptasiu?- rzucił pytanie w kierunku Lokersa.
-Jestem Harry. Jej chłopak.- Cooooo? Czy on powiedział, że jest moim chłopakiem? Wiem, że zachowujemy się jak para, ale nigdy nie zapytał czy chcę z nim być.
- Aha, to spoko. Pa Lizz. Do zobaczenia.- rzucił w moją stronę Leon i odszedł.





                                                              
 
Leon Black
 
Starszy kuzyn Lizz. Zawsze jest o nią zazdrosny, kocha ją jak własną siostrę. Troszczy się o nią bardziej niż o samego siebie.

środa, 18 września 2013

Ważne!!!!

Jeżeli czytasz tego bloga to prosze zostaw po sobie komentarz. To dla mnie ważne,  bo nie wiem czy jest sens to pisać dalej... Jak będę wiedziała ile osób to czyta to będę częściej oddawała rozdziały. Narazie czuje sie jakbym pisala do ściany.... I jeszcze jedna bardzo ważna informacja. Zachęcające innych do czytania tego opowiadania...
Z góry dzięki.
P.S. Narazie nic nie napisze, ponieważ musze napisać rozdział do konkursu z innego bloga... piszcie komenty pod tym postem (ten kto to czyta)
                                              Swag

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 6

... Patrzyłam w stół jak sroka w kość. W myślach literowałam zdanie napisane kethupem z dziesięć razy. Pisało tam wielkimi literami ,,I LOVE YOU". Podniosłam powoli wzrok i zobaczyłam po drugej stronie blatu szczerzącego się Harrego. On nagle wstał, ominął blat, podszedł do mnie od tyłu, przytulił i zaczął namiętnie całować moją szyje. Odwróciłam sie przodem do niego, założyłam ręce na jego szyje i jeździłam paznokciami po karku. Harry położył dłonie na moich biodrach i przyciągną mnie bliżej siebie. Nasze czoła dotykały sie a my patrzyliśmy sobie w oczy. Widziałam w oczach Hazzy pewność i pożądanie. W pewnym momencie przytuliłam sie do niego, a on szepnął
-Mogłabyś być moja alee...-przerwał, co we mnie wzbudziło niepokój.
-Ale co?-zapytalam oburzona.
-Za mało się starasz...- uśmiechnął się zadziornie, widzialam to kątem oka.
-Tyyyy...-oderwałam się od niego, a on wypił się w moje usta, pasowały do siebie jak nigdy. Mijały sekundy, minuty, a my całowaliśmy się jak szaleni. W końcu przerwał nam dzwonek do drzwi. Odkleiliśmy się od siebie, a ja zerknęłam na zegarek, była 11:03.
-Osz kurwa!!!-przeklnęłam pod nosem. Pobiegłam do drzwi i je otworzyłam.
Stały tam Vicky i Alex.
-Czeeeeeść....-przywitałam je trochę zażenowana.
-Hay! Możemy?-zapytała Vicky.
-No tak.-wpuściłam je do wnętrza mojego domu. Szłam tyłem a one przede mną. Hazz stał tam gdzie wcześniej.
-Cześć!-powiedział do dziewczyn dosyć wesołym tonem.
-No witam, witam kogo my tu mamy...- Alex zmarszczyła czoło i wierciła wzrokiem dziurę w głowie Harrego.
-No mnie, a kogo? Justina Biebera?-zaśmiał sie Hazz.
-Wiemy że ciebię, ale co ty tu robisz?-zapytała Vivi.
-Yyy nooo wieeesz...-zrobił skrępowaną mine i podrapał się w tył głowy.
-No właśnie nie, próbuje się dowiedzieć.-Victoria powoli traciła cierpliwość.
-Spał tu.-powiedziałam bez wahania.
-Coooo?-zdziwione odwróciły się w moją srtone.
-No dobra mniejsza z tym. Jest już późno, a Harry musi jeszcze pójść do domu się przebrać.- moje przyjaciółki już o nic nie pytały i na szczęście nie widziały napisu na blacie. W ciszy wyszliśmy z mieszkania. Nikt sie nie odzywał przez całą drogę.
-Ey! Pójdziemy na lody po tej całej ceremonii?-rzuciłam ni z gruchy, ni z pietruchy.
-Noo w sumie czemu nie? Ja jestem na tak.-powiedziała Vi.
-Ja też jestem na tak.-stwierdziła Lexi.
-Trzy razy tak przechodzisz dalej!!!!-krzyknął Hazz. Śmialiśmy się przez dobre dziesięć minut. Bolał mnie brzuch jak nigdy, był to dosyć przyjemny ból. Gdy Harry już wszedł do domu zaczęło się. Wiedziałam, że tak będzie.
-Lizz. Co on do jasnej cholery u ciebie robił?-prawie krzyknęła Alex.
-Nosz kuźwa mówię ci, że spał.-odpowiedziałam nie zbyt grzecznie.
-Spokój dziewczyny!-Vicky krzyknęła chcąc nas uciszyć. Udało jej się.- Lizz ci przecież mówi, że tylko u niej spał. -zwróciła sie do Alex.
-A może nam powiesz jak to się stało, co?-Lexi spojrzała na nie.
-Może tak, a może nie. Po co ci to?-powiedziałam trochę hamsko.
-Dobra Lizz, nie chce sie kłócić. Jesteś moją przyjaciółką i się martwię...-popatrzyła się na mnie miną zbitego szczeniaka.
-Dobrze rozumiem... Oglądaliśmy film i po prostu zasneliśmy.-oczywiście trochę to pozmieniałam. Nie chce, żeby wiedziały co tam zaszło.
-No i co? Nie dało sie tak odrazu?-zapytała mnie z uśmiechem
na twarzy. Jeszcze chwilę plotkowałysmy o modzie i o innych duperelach. Czekałyśmy na Harrego jeszcze z dziesięć minut. Gdy w końcu wyszedł udaliśmy sie do szkoły.
Hay! Pozdro z wakacji!
                                           SWAG

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 5

... weszłam do łazieńki i płakałam. Płakałam, bo spanikowałam.
- Co ja zrobiłam? Czemu ja przyszłam do łazienki ?- cały czas zadawałam sobie te pytania. - On chciał mnie pocałować...Czemu spanikowałam przecież to nie byłby pierwszy raz?- I w tym momencie rozpłakałam sie na dobre. Kiedy się uspokoiłam usłyszałam jak Loczek wchodził po schodach. Kierował się w stronę łazienki.
- Eliz wyjdź! Prosze! Co ja zrobiłem?... Eli... proszę.- nie wychodziłam. Siedziałam tam cicho i nie chciałam wyjść... po dłuższym czasie usłyszałam jak Harry odszedł od łazienki i usiadł na kanapie. On... on... on płakał. Płakał bo nie chciałam wyjść z łazienki. Boże jak ja go kocham. Zrobiło mi się głupio. Postanowiłam, że z tąd  wyjdę. Wyjdę i go przeproszę... Ale nie... Nie dam rady. Nie będę miała odwagi spojrzeć mu prosto w oczy i powiedzieć , że spanikowałam. Minęło dziesięć, piętnaście, dzwadzieścia minut a ja dalej siedziałam zamknięta w łazience.
- Dobra, dam radę.- ogarnęłam się żeby dobrze wyglądać i po cichu otworzyłam dzrzwi. Widziałam Harrego siedzącego na kanapie. Miał twarz schowaną w rękach i płakał. Powoli do niego podeszłam i go przytuliłam. On nic nie mówił.
- Kocham Cię Harry.- szepnęłam mu do ucha. On się na mnie popatrzył. Miał zapłakane oczy.
- Ja Ciebie też kocham Lizz.- powiedział i mnie przytulił.
- Przepraszam- szepnęłam mu do ucha. Popatrzyłam się mu w oczy. Powoli się do siebie zbliżaliśmy.  Nasze usta złączyły się w pocałunku. Całowaliśmy się zachłannie, ale delikatnie. Było namiętnie i czule. Ani na chwilę nie byłam mu dłużna... Było już ciemno. Czułam się zmęczona. Położyłam głowę na jego kolanach i popatrzyłam w jego oczy. Było w nich coś innego niż zawsze. Wypełnione były miłością. Czystą miłością. Po chwili poczułam, że oczy same mi się zamykaja i... Zasnelam.


28.06.10r. (Piątek) zakończenie roku szkolnego
Godzina 8:00.

Obudziłam się na kolanach Hazzy. On spał.  Po cichu wstalam i przykryłam go kocem. Niech jeszcze śpi zakończenie jest na 12:00. Pomyślałam i poszłam do kuchni i zaczełam robić śniadanie. Zaplanowałam, że zrobię kanapki z żółtym serem i kethupem. Po czasie Hazz doszedł do mnie i pomagał mi zrobić śniadanie. Potem zaczęłam robić herbatę. Niestety jak wlewałam wodę do czajnika Hazz niechcący mnie popchnął i cała woda wylądowała na mnie.  Byłam cała mokra. Harry pomagał mi się wytrzeć, ale na marne.
- Wiesz co. Może ja się przebiorę.- powiedziałam i poszłam do łazienka.  Niewiem jak ja to zrobiłam ale zapomniałam wsiąść ciuchów na zmianę.
- Harry! Możesz mi przynieść jakieś ciuchy!
- Lizz. Jak ty to robisz, że poszłaś się przebrać bez ciuchów? - zapytał ze śmiechem.
- Nie gadaj tylko mi je przynieś!
- Dobra, dobra!- zawołał i poszedł do mojego pokoju- jeszcze się nie przebierałam, bo nie chciałam żeby zastał mnie nagą. Czekałam i czekałam a jego nie było.
- Harry pośpiesz się!
- No już,  już. Nie chce żebyś źle wyglądała.
- Ooo dziękuję... ale i tak się pośpiesz!- minęło dobre 20 za nim on przyszedł.
- Dobra już jestem.- powiedział. - Otworzysz mi drzwi?
- No ok. Tylko chwilę pocze...- i w tym momencie drzwi się otworzyły.  Hazz wystawił przez nie głowę i zobaczył mnie w samym staniku i majtkach.
- O rany! Sorry. Już wychodzę!- powiedział, a właściwie krzyknął i zamknął drzwi. Stałam jak słup i patrzyłam na drzwi. Kiedy się ocknęłam zauważyłam, że Loczek dalej nie dał mi ubrań.
- Harry! Dasz mi moje ubrania!?
- O kurcze, sorry zapomniałem!
- Tylko tym razem poczekaj.
 - No dobra!- powiedział, a ja owinęłam się ręcznikiem.- Możesz mi je dać- powiedziałam.  Po tych slowach drzwi się otworzyły, a z nich wyszła ręka trzymająca ubrania.- Dzięki! - krzyknęłam i zamknęłam drzwi. Kiedy zobaczyłam jakie ciuchy dał mi Hazz doznałam szoku! Szybko się ubrałam, a po chwili wyszlam ubrana w idealnie dobrany zestaw na zakończenie roku. Zeszłam po schodach i powoli zaczęłam zmierzać do kuchni. W drzwiach dostałam jeszcze większego szoku.  Stałam jak wryta i patrzyłam na stół...

Rozdział 4

- Wracajmy już co?? Jest 22..- zapytałam Hazze.

- No pewnie!- powiedział, złapał mnie za rękę i poszliśmy do domu.
Stojąc już pod moim domem Loczek złapał mnie delikatnie za policzki i zaczął je gładzić kciukami. Zbliżał się do mnie powoli aż nasze usta złączyły się w delikatnym pocałunku...
- Wchodzisz?- zapytałam go z wielką nadzieją, że się zgodzi.
- No nie wieeem...
- Proszęę...
- No dobra, ale tylko na chwilę!
 Uśmiechnęłam się do niego i otworzyłam drzwi. Styles niechętnie wszedł do środka i usiadł na kanapie.
- Zaczekaj chwilkę tylko się przebiorę.
- Ok
Po tych słowach szybo weszłam do pokoju i wybrałam wygodne ciuszki. Po chwili zeszłam po schodach na dół. Podeszłam do Harrego i usiadłam koło niego.
- Chcesz coś do picia?- zapytałam.
- A co masz?- zapytał i posłał mi szeroki uśmiech.
- Sok, kakao, kawę, colę, tonik....
- Poproszę wodę- przerwał mi.
Popatrzyłam na niego zabijającym wzrokiem i poszłam do kuchni. Nalałam mu szklankę wody po czym podeszłam do niego i postawiłam ją na stoliku.
- To co robimy?- zapytałam.
- Może oglądniemy jakiś film?
- Dobry pomysł!...  ale jaki?
- Masz jakieś horrory?- zapytał z nadzieją.
- Chyba mam. Poczekaj. - Po tych słowach podeszłam do szafki z filmami i zaczęłam szukać... Szukałam i szukałam.. Trochę dziwnie się czułam. Miałam wrażenie, że cały czas patrzy się na mój tyłek. Całą ciszę przerwał mój głośny krzyk.!
- Znalazłam.!- po czym podeszłam do telewizora i próbowałam włączyć to ustrojstwo. Trochę to trwało ale po jakimś czasie mi się udało. Źle się czułam... Miałam wrażenie, że Hazz ukradkiem się ze mnie śmieje.
- Chcesz jeszcze coś do picia? Może wodę?-zaproponowałam widząc pustą szklankę. 
- Bardzo chętnie.- powiedział. Po jego słowach poszłam do kuchni (oczywiście po drodze się poślizgnęłam i prawie zaryłam głową o lodówkę).
- Harry! Woda się skończyła! Może być sok?
- A jaki masz- zapytał.
- No... Mam ich trochę dużo: jabłkowy, pomarańczowy, brzoskwiniowy i bananowy.
- Wiesz, może być woda z czajnika lub kranówa.
- Jasne.... -<sarkazm>. I w tym momencie zabiłam go swoim wzrokiem.
- Dobra daj mi sok jabłkowy. 
- Okej- i zaczęłam kierować się w stronę pokoju. Dałam Harremu sok i usiadłam na kanapie obok niego. Usadowiłam się wygodnie i włączyłam film. Nigdy nie zrozumie ludzi w horrorach. Oni są tacy... tacy... GŁUPI.
- Nie wchodź tam... Co ty robisz? Nie ty idiotko co ty robisz?- darłam się do telewizora z nadzieją,  że usłyszy.
- Eliz weź się uspokój.- wyszczerzył się do mnie.
- Dobra, dobra już.-  oglądaliśmy dalej film. W pewnym momencie jak to zawsze w horrorach bywa nastąpił moment podczas, którego była cisza i nic się nie działo.  Nagle wyskoczyła taka straszna twarz a ja wtuliłam sie w tors Harrego. Szczerze to nie wiedziałam co robilam. Przytulałam go z całej siły. Po chwili popatrzyłam się na jego twarz. Powoli się do siebie zbliżaliśmy.  Nasze usta były o pare milimetrów od siebie. Nagle bez namysłu wstałam i pobiegłam schodami na górę a nastepnie weszłam do łazienki i się w niej zamknęłam....



czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 3

- Za co to?- zapytał z zaskoczeniem w głosie.

- Za to, że jesteś!- odpowiedziałam i stanęłam przed nim patrząc mu w oczy.
Podszedł do mnie bliżej i przytulił z całej siły.
- Dusisz...- szepnęłam Harry'emu do ucha,
- Przepraszam...., to z miłości...- powiedział i rozluźnił uścisk. Na co ja go przytuliłam jeszcze mocniej, a to miało oznaczać '' Ja Ciebie też''. Chociaż nie wiem czy zrozumiał, ale chyba tak bo mnie puścił, popatrzył mi w oczy i nasze usta złączyły się w łagodnym pocałunku, który z czasem stawał się co raz bardziej zachłanny. Jego usta były bardzo delikatne i słodkie. Zerknął na moją postać sprawdzając czy chcę tego co on. Na co ja przytuliłam się do niego i w duchu krzyczałam '' Kocham Cię i chce z Tobą być na zawsze!!''. On oparł głowę na moich włosach i gładził ręką moje plecy. Czułam się przy nim taka bezpieczna i wyjątkowa, chociaż znamy się już kilka lat miałam wrażenie, że dopiero teraz się poznajemy. 

- Musimy iść na tą impreze?- Hazz wyrwał mnie z moich rozmyślań.
- No w sumie nie...- odpowiedziałam.
- Chodź zaprowadzę Cię w piękne miejsce.- powiedział i pociągnął mnie za rękę.
Szliśmy długo aż doszliśmy do małego lasku. Gdy weszliśmy głębiej zobaczyłam małe jeziorko.
Dookoła niego było ok. 4 m piasku. Bardziej w lewo znajdowało się więcej zieleniny sięgające aż wody, a z niej wyłaniało się molo. Tego dnia była pełna księżyca. Gdy on odbijał się w jeziorku dawał przyjemne światełko. Hazz ciągnął mnie właśnie na molo. Usiadł na końcu i posadził mnie sobie na kolanach. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową, a  Harry pocałował mnie we włosy. 

- Mieliśmy być na imprezie, na której się tańczy, nie?- zapytał Hazz po dłuższej chwili ciszy.
- No taaak...- przeciągęłam.
- To zatańczmy!- prawie krzyknął.
Nic nie odpowiedziałam tylko wstałam i wyciągnęłam z kopertówki IPhona i włączyłam jakąś wolną piosękę. Harry złapał mnie w talii, a ja zarzuciłam ręce na jego kark i smyrałam go paznokciami po szyji. Patrząc w jego oczy zobaczyłam małego, nieśmiałego chłopca z wielkim talentem. Tak się zamyśliłam, że nie zauwżyłam kiedy Loczek zaczął mnie całować. Oczywiście nie byłam mu dłużna. Nagle zadzwonił mój telefon.

*rozmowa telefoniczna*

- Halo?- zapytałam się,

- Gdzie wy jesteście?- zapytał głos w telefonie,
- Sorry, ale nie mogliśmy przyjść.

- No ok, opowiesz mi jutro co takiego się stało. Pa!- przegnał się glos.
- No dobra, Pa!- odpowiedziałam.

*koniec rozmowy*

- Kto to był?- zapytał Hazz podchodząc do mnie i przytulił mnie od tyłu.
- Alex.- Odpowiedziałam i głaskałam jego ręce.





Hay! To ja sory, że tak długo. Mam nadzieję, że się podoba.

                                                                 SWAG

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 2

Weszliśmy do mojego domu. W korytarzu ściągneliśmy buty, powiedziałam Harry'emu żeby poszedł do salonu, a ja w tym czasie poszłam się przebrać.
Zeszłam na dół i w salonie zastałam kolegę. Siedział na kanapie i o czymś myślał. Usiadłam obok. Nawet mnie nie zauważył. Dopiero kiedy włączyłam telewizor zobaczył, tu jestem.
- Nad czym tak dumałes?- zapytałam.
- Tak myślałem co się stanie jak przejde dalej i będe musiał wyjechac...- powiedzał.
- Aha...- westchnęłam. Zawiesiłam wzrok na jakimś programie muzycznym w tele-pudle, akurat leciał Justin Bieber Boyfriend. Bardzo lubiłam tą piosenke jak i samego wykonawcę. Tą nutkę znałam na pamięc więc zaczęłam ją nucic pod nosem, Hazz też tak zrobił aż w końcu zaczeliśmy śpiewac na głos. jak piosenka się skończyła popatrzyłam na niego i powiedziałam:

- Wygrasz to!- na co Harry się zarumienił.

- Słodko się rumienisz- krzyknęłam i położyłam głowę na jego kolanach. Chwilkę mi się przyglądał, a nagle zadzwonił telefon. Podeszam do torby, która została w przedpokoju. Odebrałam i usłyszałam głos Alex. 
- Hay! Vicky robi imprezkę. Chcesz wpaść?- zapytała.
- Pewnie!! 
- Ok, a gdzie jest Hazza, bo nie odbiera?
- Jest u mnie. On też może iść?- zapytałam.

- No jasne! O 19:00 u Victorii. Bay!
- Pa pa!- pożegnałam się z koleżanką i wróciłam do pokoju. 
-Ey Hazz, Alex dzwoniła i powiedziała że Vi robi impre i możesz iść z nami. Chcesz?-zapytałam z nutką nadziei. 
-No spoko... Była 17:00. Przez godzinę oglądaliśmy filmy. O ok.18:00 Harold poszedł do domu się przygotować. Gdy wyszedł ja pobiegłam do swojego pokoju wybrać ciuchy. Po godzinie byłam gotowa. (http://stylistki.pl/galaxy-283667/ do tego kreski i pomalowane na czarno rzęsy)
Gdy schodziłam na dół zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się bo z nikim się nie umawiałam, podeszłam do drzwi i otworzyłam je i ujrzałam w nich Hazze. Wyglądał ślicznie, miał na sobie koszulke, na to czarną marynarkę i czarne rurki.
- Cześć, co ty tu robisz?- zapytałam się.
- Hay! Pięknie wyglądasz. Przyszedłem po ciebie.
Uśmiechnęłam sie do niego i lekko się zarumieniłam.
- Słodko się rumienisz!- zaśmiał się.
- Ey! to mój tekst!- oburzyłam się.
- No już, już. Chodź!
Ubrałam buty i wyszliśmy. Połowę drogi szliśmy w ciszy. Ale coś mnie natchnęło i rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam go w policzek.









sorry, że tak długo!        


                                             SWAG

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 1

27.06.10r. (czwartek) przedostatni dzień szkoły




Wstałam ok. 6:30 bo miałam na 8:00 do szkoły. Poszłam do łazienki, umyłam twarz, zęby itp.
Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się. Spakowałam książki do torby i zeszłam na dół do kuchni aby zjeśc śniadanie. Gdy zjadłam ubrałam buty i wyszłam. Włożyłam słuchawki do uszu i poszłam po Alex. Była ok. 7:30 jak stałam pod jej drzwiami, zapukałam  a z nich wyszła Lexi ślicznie ubrana
- Ślicznie wyglądasz!- powiedziałam w jej kierunku.
- Dziękuje ty również.- odpowiedziała i poszłyśmy po Vicky.
- Co u Ciebie i Tomi'ego?- zapytałam.
- Dobrze, a u Ciebie i Hazzy?- odpowiedziała i również zadała pytanie, które mnie trochę wkurzyło.
- Alex, przestań! Ja z nim nie chodze, to tylko mój PRZYJACIEL!!- podkreśliłam ostatnie słowo.
- Ale chciałabyś, nie?
- Może tak, może nie... On i tak traktuje mnie tylko jak przyjaciółkę.- odpowiedzialam ze smutkiem w głosie. Chwilę szłyśmy w ciszy, aż do znalazłyśmy się pod domem Victorii. Ta czekała już na nas. Wyglądała olśniewająco.
- Hej co tak długo? Za 10 min mamy lekcje.- powiedziała i zaczęłyśmy biec. 5 min później byłyśmy w szkole. Na korytarzu stał już Hazz razem z Tomi'm. 
- Hej!- zawołałyśmy jednocześnie. Oni nam odpowiedzieli i weszliśmy do klasy. Pierwsz lekcja to była geografia. Strasznie nudna i irytująca lekcja! Nienawidze jej... Zadzwonił dzwonek i wyszliśmy na korytarz. Oczywiście temat jak każdego innego dnia '' Jak przekonc Harry'ego żeby zgłosił się na casting do X-factora?''
- Harry, zgłoś się. Masz śliczny głos.- jęczałam mu nad uchem.
- Nie......- jęknął.
- Czemu? Masz wielkie szanse żeby to wygrac!- powiedziałam enuzjastycznie.
- A jak mi się nie uda...?
- Uda się, Uda! Nawet jeżeli nie, to co?
- No właśnie nie wiem.
- No to lepiej sprawdź co się stanie jak wygrasz.- powiedziałam

- No dobra, Ale robie to dla Ciebię!-
-Dziękuję!!!!- rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam go w nos.
- Co tu się dzieje?-zpytał Tomi śmiejąc się.

- Hazza idzie na casting!!!!- krzyknęłam, a czła nasz paczka zrobiła grupowego miśka.
Następna lekcja to matma, której również nie lubię. A czy ja w ogóle lubię szkołe? No właśnie raczej NIE!! Gdy zadzwonił dzwonek, który informował o końcu lekcji, wzięłam torbę i wyszlam na dwór gdzie pięknie świeciło słońce. Nie dziwię się bo mamy czerwiec, za niedługo koniec roku szkolnego i wakacje!!!! Jak reszta bandy wyszła ze szkoły ruszyliśmy do domów.
Thomas pszedl w swoją stronę. Ja dziewczyny i Hazz poszliśmy w stronę domu Vicky żeby ją odprowadzic. Gdy Vicka weszła w swoje skromne progi poszliśmy dalej żeby Alex mogła pójśc do siebie. Weszła i ślad po niej zaginął. Kierowałam się w stronę mojego domu, ale dziwiłam się czemu Harry nie skręcił w ulice na której mieszka.
- Czemu nie idziesz do siebie?- zadałam mu pytanie.
- Mama na zakupach, a ja nie wziąłem kluczy- uśmiechnął się uroczo.
- No to chodź do mnie! Moja mama pojechała do dziadków , którzy mieszkają w Polsce, a tata w delegacji więc cały dom mój!- zaśmiałam się.
- To fajnie!- resztę drogi szliśmy w ciszy.








To tyle na dziś mam nadzieję, że wystarczy!

                                                       SWAG

Prolog

Ja i moi przyjaciele mieszkamy w Holmes Chapel w Wielkiej Brytanii. Chodzimy do szkoły, na imprezy, mamy ciężkie chwile tak jak każdy nastolatek. W skład naszej paczki wchodzą:

- Ja (Elizabeth)- Ta zwariowana i rozśmieszjąca wszystkich.

- Alex- Ta która udaje poważną, ale jej to nie wychodzi.
- Vicky- Nasza kochana modnisia, ale nie jest zarozumiała. Jest wesoła i zabawna.
- Harry- Nasz śpiewak. Ma ogromny talent, ale się nie przyznaje.
- Tomi- Pomocny i wspierający chłpczyk. Ma super osobowośc.
Oczywiście mamy wrogów, którzy zazdroszczą nie wiadomo czego, ale jakoś dajemy radę.
Jesteśmy w szkole popularni, ale czego tu zazdrościc. Sami sobie na to zapracowaliśmy naszym zachowaniem i podejściem do życia. Chcemy spełniac swoje marzenia i robic to co chcemy. 







Takie krótkie na wstęp. Jak czytasz to napisz koma,żebym wiedziała że nie pisze do ściany. :)





                                                     SWAG

niedziela, 7 kwietnia 2013

Bohaterowie


Alex Brown (16 lat)

Ma na imię Alexandra, ale nie przepada jak się do niej tak mówi.
Marzy o zostaniu modelką. Jest miła i pomocna.
Ma chłopaka Thomasa (Tomi'ego), który jest w paczce jej przyjaciół. Mieszka w Holmes Chapel.







Victoria Adams (16 lat)
Mówimy do niej Vicky. Kocha modę i wszystko co z nią związane.Nie ma konkretnych marzeń. Narazie myśli tylko o imprezach i chłopakach.
Nie jest w związku. Przyjaciele jej wystarczają. Mieszka w Holmes Chapel.







Elizabeth Morgan (16 lat)

W skrócie Lizz. Jest zwariowana i miła. Czasami wyszczekana i ordynarna, mistrzyni ciętej riposty. Chciałaby zostać modelką lub (i) tancerką.
Lubi imprezować i poznawać nowych ludzi. Chłopaka nie posiada.
Kocha swoich przyjaciół. Mieszka w Holmes Chapel.







Thomas Flyn (16 lat)

Tomi jest opiekuńczy i wrażliwy. Uwielbia jeździć na deskorolce i potrafi grać na gitarze. Chodzi z Alex, bardzo ją kocha i szanuje. Mieszka w Holmes Chapel.








Harry Styles (16 lat)

W skrócie Hazz. Ma piękny głos jego przyjaciele namawiają go żeby poszedł na casting do X-factora. Troszczy się o swoich przyjaciół jak o najbliższą rodzinę. Jest bardzo uroczy! Mieszka w Holmes Chapel.






Więcej bohaterów pojawi się później :) 



                                                                              SWAG