Półtorej godziny później... (13:30)Idąc wydeptaną drogą w parku doszliśmy do budki z lodami.
Stałam z Harrym w kolejce do stoiska. Było przed nami ze cztery osoby. Myślałam trochę o tym co działo się wczoraj wieczorem i dzisiaj rano. Zakochałam się w nim kiedy miałam 12 lat... Nie jesteśmy razem, ale wiem że chce z nim spędzić moje życie. Gdy go widzę w szkole i w innych sytuacjach czuję w sercu ciepło. Ciepło które wypełnia mnie całą od środka. Gdy mnie pierwszy raz pocałował chciałam się oderwać od niego, spojrzeć mu w oczy i powiedzieć co czuje. Nie zrobiłam tego chociaż chciałam, ale jego wargi były takie przyjemne i słodkie, że coś nie pozwoliło mi tego przerwać. Jego pocałunek był delikatny, a jednocześnie zachłanny. Chciałam aby ta chwila nie miała końca...
-Lizz jakie chcesz lody?- z wiru moich myśli wyrwał mnie cudowny męski głos. Głos, który tak kochałam.
-Ummm może sorbet mango i sorbet wiśniowy?-zastanowiłam się chwilkę-Tak poproszę.-powiedziałam do sprzedawcy. Był starszym panem w słomianym kapeluszu i w białym fartuszku. Z pod fartucha wystawała koszula z krótkim rękawem, w zieloną kratkę. Na twarzy miał śmieszny siwy wąsik.
-Pięć funtów.-powiedział z uśmiechem na twarzy, podając nam nasze zamówienia. Hazz zapłacił. Usiedliśmy przy stoliku czekając na resztę paczki, która kupowała lody.
Po paru minutach już wszyscy siedzieliśmy przy stoliku.
-No to mamy pierwszy dzień wakacji.-z radością rzekł Tomi.
-Świetne będą te wakacje! Przynajmniej taką mam nadzieję. -powiedziała moja ciemnowłosa przyjaciółka. Tak to z pewnością będą świetne i niezapomniane wakacje. Jak narazie wszystko uklada się w jasnych kolorach, ale to dopiero pierwszy dzień. Zostało jeszcze ich sześćdziesiąt pięć...
-Pożyjemy zobaczymy...-powiedziałam i zaczęliśmy sie śmiać.
Jeszcze trochę ponad godzinę rozmawialiśmy o różnych mało istotnych sprawach. Później Alex i Tomi musieli już iść, a Vicky powiedziała, że śpieszy się do dziadków na obiad. Ja wiedziałam, że nawet nie miała zamiaru tam pójść, ale dla mnie to nawet lepiej... Wyjęłam telefon z kieszeni spodni i napisałam do niej krótką wiadomość:
"Wiem, że tam nie idziesz. Lizz xx"
Kliknęłam "wyslij" i zapytałam Hazzy co robimy.
-Może pójdziemy się przejść?-zaproponował
-Ok, to dobry pomysł.- zaakceptowałam plan, wstaliśmy i powolutku zaczęliśmy iść dróżką.
-To co? Casting na początku sierpnia?-zapytałam żeby przerwać ciszę.
-No na to wychodzi... Pojedziesz ze mną?-zaszokowało mnie to pytanie.
-No pewnie! Ja cię na to namowiłam, więc będę cię wspierać.-powiedziałam i przytuliłam go.
-Nie zostawię cię.- szepnęłam mu do ucha.
-Już zawsze razem.- rozluźnił uścisk i cmoknął mnie w policzek.
Szczerze się do niego uśmiechnęłam, a on to odwzajemnił. Podążaliśmy drogą jeszcze jakieś dziesięć minut, kiedy nagle podbiegł do mnie mały piesek. Chyba kundelek. Kucnęłam przy nim, zaczęłam go głaskać i się z nim bawić. Harry stał nade mną i patrzył.
-Jak się nazywa?-zapytałam kobiety, która była właścicielką pupila.
-Papiś.- odezwała się starsza pani. Wstałam pożegnałam sie z kobietą i poszliśmy dalej.
-Fajny był ten szczeniak.- powiedział Hazz.
-Był taki uro...-nagle poczułam jak ktoś mnie popycha na ziemię. Byłam tak bardzo wciągnięta rozmowom z Loczkiem, że nie zauważyłam biegnącego na mnie chłopaka. Kiedy już wstawaliśmy z ziemi rozpoznałam człowieka, który na mnie wpadł. To był mój starszy kuzyn Leon.
-Lizz to ty?- zdziwił się.- Przepraszam, nic ci się nie stało? Nie poznałem cie.
-Nie spoko. Jestem brudna, ale to nic.-westchnęłam.
-Lizz kto to?- zapytał mnie Harry.
-To jest mój kuzyn Leon.- odpowiedziałam na jego pytanie.
-A ty kim jesteś chłoptasiu?- rzucił pytanie w kierunku Lokersa.
-Jestem Harry. Jej chłopak.- Cooooo? Czy on powiedział, że jest moim chłopakiem? Wiem, że zachowujemy się jak para, ale nigdy nie zapytał czy chcę z nim być.
Stałam z Harrym w kolejce do stoiska. Było przed nami ze cztery osoby. Myślałam trochę o tym co działo się wczoraj wieczorem i dzisiaj rano. Zakochałam się w nim kiedy miałam 12 lat... Nie jesteśmy razem, ale wiem że chce z nim spędzić moje życie. Gdy go widzę w szkole i w innych sytuacjach czuję w sercu ciepło. Ciepło które wypełnia mnie całą od środka. Gdy mnie pierwszy raz pocałował chciałam się oderwać od niego, spojrzeć mu w oczy i powiedzieć co czuje. Nie zrobiłam tego chociaż chciałam, ale jego wargi były takie przyjemne i słodkie, że coś nie pozwoliło mi tego przerwać. Jego pocałunek był delikatny, a jednocześnie zachłanny. Chciałam aby ta chwila nie miała końca...
-Lizz jakie chcesz lody?- z wiru moich myśli wyrwał mnie cudowny męski głos. Głos, który tak kochałam.
-Ummm może sorbet mango i sorbet wiśniowy?-zastanowiłam się chwilkę-Tak poproszę.-powiedziałam do sprzedawcy. Był starszym panem w słomianym kapeluszu i w białym fartuszku. Z pod fartucha wystawała koszula z krótkim rękawem, w zieloną kratkę. Na twarzy miał śmieszny siwy wąsik.
-Pięć funtów.-powiedział z uśmiechem na twarzy, podając nam nasze zamówienia. Hazz zapłacił. Usiedliśmy przy stoliku czekając na resztę paczki, która kupowała lody.
Po paru minutach już wszyscy siedzieliśmy przy stoliku.
-No to mamy pierwszy dzień wakacji.-z radością rzekł Tomi.
-Świetne będą te wakacje! Przynajmniej taką mam nadzieję. -powiedziała moja ciemnowłosa przyjaciółka. Tak to z pewnością będą świetne i niezapomniane wakacje. Jak narazie wszystko uklada się w jasnych kolorach, ale to dopiero pierwszy dzień. Zostało jeszcze ich sześćdziesiąt pięć...
-Pożyjemy zobaczymy...-powiedziałam i zaczęliśmy sie śmiać.
Jeszcze trochę ponad godzinę rozmawialiśmy o różnych mało istotnych sprawach. Później Alex i Tomi musieli już iść, a Vicky powiedziała, że śpieszy się do dziadków na obiad. Ja wiedziałam, że nawet nie miała zamiaru tam pójść, ale dla mnie to nawet lepiej... Wyjęłam telefon z kieszeni spodni i napisałam do niej krótką wiadomość:
"Wiem, że tam nie idziesz. Lizz xx"
Kliknęłam "wyslij" i zapytałam Hazzy co robimy.
-Może pójdziemy się przejść?-zaproponował
-Ok, to dobry pomysł.- zaakceptowałam plan, wstaliśmy i powolutku zaczęliśmy iść dróżką.
-To co? Casting na początku sierpnia?-zapytałam żeby przerwać ciszę.
-No na to wychodzi... Pojedziesz ze mną?-zaszokowało mnie to pytanie.
-No pewnie! Ja cię na to namowiłam, więc będę cię wspierać.-powiedziałam i przytuliłam go.
-Nie zostawię cię.- szepnęłam mu do ucha.
-Już zawsze razem.- rozluźnił uścisk i cmoknął mnie w policzek.
Szczerze się do niego uśmiechnęłam, a on to odwzajemnił. Podążaliśmy drogą jeszcze jakieś dziesięć minut, kiedy nagle podbiegł do mnie mały piesek. Chyba kundelek. Kucnęłam przy nim, zaczęłam go głaskać i się z nim bawić. Harry stał nade mną i patrzył.
-Jak się nazywa?-zapytałam kobiety, która była właścicielką pupila.
-Papiś.- odezwała się starsza pani. Wstałam pożegnałam sie z kobietą i poszliśmy dalej.
-Fajny był ten szczeniak.- powiedział Hazz.
-Był taki uro...-nagle poczułam jak ktoś mnie popycha na ziemię. Byłam tak bardzo wciągnięta rozmowom z Loczkiem, że nie zauważyłam biegnącego na mnie chłopaka. Kiedy już wstawaliśmy z ziemi rozpoznałam człowieka, który na mnie wpadł. To był mój starszy kuzyn Leon.
-Lizz to ty?- zdziwił się.- Przepraszam, nic ci się nie stało? Nie poznałem cie.
-Nie spoko. Jestem brudna, ale to nic.-westchnęłam.
-Lizz kto to?- zapytał mnie Harry.
-To jest mój kuzyn Leon.- odpowiedziałam na jego pytanie.
-A ty kim jesteś chłoptasiu?- rzucił pytanie w kierunku Lokersa.
-Jestem Harry. Jej chłopak.- Cooooo? Czy on powiedział, że jest moim chłopakiem? Wiem, że zachowujemy się jak para, ale nigdy nie zapytał czy chcę z nim być.
- Aha, to spoko. Pa Lizz. Do zobaczenia.- rzucił w moją stronę Leon i odszedł.
Leon Black
Starszy kuzyn Lizz. Zawsze jest o nią zazdrosny, kocha ją jak własną siostrę. Troszczy się o nią bardziej niż o samego siebie.
Ja będę rozpowszechniać twojego bloga, a ty mojego ok?
OdpowiedzUsuń