środa, 24 lipca 2013

Rozdział 5

... weszłam do łazieńki i płakałam. Płakałam, bo spanikowałam.
- Co ja zrobiłam? Czemu ja przyszłam do łazienki ?- cały czas zadawałam sobie te pytania. - On chciał mnie pocałować...Czemu spanikowałam przecież to nie byłby pierwszy raz?- I w tym momencie rozpłakałam sie na dobre. Kiedy się uspokoiłam usłyszałam jak Loczek wchodził po schodach. Kierował się w stronę łazienki.
- Eliz wyjdź! Prosze! Co ja zrobiłem?... Eli... proszę.- nie wychodziłam. Siedziałam tam cicho i nie chciałam wyjść... po dłuższym czasie usłyszałam jak Harry odszedł od łazienki i usiadł na kanapie. On... on... on płakał. Płakał bo nie chciałam wyjść z łazienki. Boże jak ja go kocham. Zrobiło mi się głupio. Postanowiłam, że z tąd  wyjdę. Wyjdę i go przeproszę... Ale nie... Nie dam rady. Nie będę miała odwagi spojrzeć mu prosto w oczy i powiedzieć , że spanikowałam. Minęło dziesięć, piętnaście, dzwadzieścia minut a ja dalej siedziałam zamknięta w łazience.
- Dobra, dam radę.- ogarnęłam się żeby dobrze wyglądać i po cichu otworzyłam dzrzwi. Widziałam Harrego siedzącego na kanapie. Miał twarz schowaną w rękach i płakał. Powoli do niego podeszłam i go przytuliłam. On nic nie mówił.
- Kocham Cię Harry.- szepnęłam mu do ucha. On się na mnie popatrzył. Miał zapłakane oczy.
- Ja Ciebie też kocham Lizz.- powiedział i mnie przytulił.
- Przepraszam- szepnęłam mu do ucha. Popatrzyłam się mu w oczy. Powoli się do siebie zbliżaliśmy.  Nasze usta złączyły się w pocałunku. Całowaliśmy się zachłannie, ale delikatnie. Było namiętnie i czule. Ani na chwilę nie byłam mu dłużna... Było już ciemno. Czułam się zmęczona. Położyłam głowę na jego kolanach i popatrzyłam w jego oczy. Było w nich coś innego niż zawsze. Wypełnione były miłością. Czystą miłością. Po chwili poczułam, że oczy same mi się zamykaja i... Zasnelam.


28.06.10r. (Piątek) zakończenie roku szkolnego
Godzina 8:00.

Obudziłam się na kolanach Hazzy. On spał.  Po cichu wstalam i przykryłam go kocem. Niech jeszcze śpi zakończenie jest na 12:00. Pomyślałam i poszłam do kuchni i zaczełam robić śniadanie. Zaplanowałam, że zrobię kanapki z żółtym serem i kethupem. Po czasie Hazz doszedł do mnie i pomagał mi zrobić śniadanie. Potem zaczęłam robić herbatę. Niestety jak wlewałam wodę do czajnika Hazz niechcący mnie popchnął i cała woda wylądowała na mnie.  Byłam cała mokra. Harry pomagał mi się wytrzeć, ale na marne.
- Wiesz co. Może ja się przebiorę.- powiedziałam i poszłam do łazienka.  Niewiem jak ja to zrobiłam ale zapomniałam wsiąść ciuchów na zmianę.
- Harry! Możesz mi przynieść jakieś ciuchy!
- Lizz. Jak ty to robisz, że poszłaś się przebrać bez ciuchów? - zapytał ze śmiechem.
- Nie gadaj tylko mi je przynieś!
- Dobra, dobra!- zawołał i poszedł do mojego pokoju- jeszcze się nie przebierałam, bo nie chciałam żeby zastał mnie nagą. Czekałam i czekałam a jego nie było.
- Harry pośpiesz się!
- No już,  już. Nie chce żebyś źle wyglądała.
- Ooo dziękuję... ale i tak się pośpiesz!- minęło dobre 20 za nim on przyszedł.
- Dobra już jestem.- powiedział. - Otworzysz mi drzwi?
- No ok. Tylko chwilę pocze...- i w tym momencie drzwi się otworzyły.  Hazz wystawił przez nie głowę i zobaczył mnie w samym staniku i majtkach.
- O rany! Sorry. Już wychodzę!- powiedział, a właściwie krzyknął i zamknął drzwi. Stałam jak słup i patrzyłam na drzwi. Kiedy się ocknęłam zauważyłam, że Loczek dalej nie dał mi ubrań.
- Harry! Dasz mi moje ubrania!?
- O kurcze, sorry zapomniałem!
- Tylko tym razem poczekaj.
 - No dobra!- powiedział, a ja owinęłam się ręcznikiem.- Możesz mi je dać- powiedziałam.  Po tych slowach drzwi się otworzyły, a z nich wyszła ręka trzymająca ubrania.- Dzięki! - krzyknęłam i zamknęłam drzwi. Kiedy zobaczyłam jakie ciuchy dał mi Hazz doznałam szoku! Szybko się ubrałam, a po chwili wyszlam ubrana w idealnie dobrany zestaw na zakończenie roku. Zeszłam po schodach i powoli zaczęłam zmierzać do kuchni. W drzwiach dostałam jeszcze większego szoku.  Stałam jak wryta i patrzyłam na stół...

2 komentarze: